Dlaczego dziś potrzebujemy w Kościele odkrycia, że istnieje coś takiego jak katolicka nauka społeczna (KNS)? Nie chodzi o generowanie etatów dla wykładowców tej dyscypliny. Nie chodzi o szukanie łatwego i szybkiego "cudownego lekarstwa" na wszelkie bolączki Kościoła. Nie chodzi wreszcie o ucieczkę w "wiedzę tajemną", którą posiedli ci namaszczeni, uformowani w seminariach duchownych.
Chodzi o bycie Kościołem w świecie współczesnym. Chodzi o to, żebyśmy wszyscy - duchowni i świeccy - żyli zgodnie ze wskazaniem Konstytucji Gaudium et spes: "Radość i nadzieja, smutek i trwoga ludzi współczesnych, zwłaszcza ubogich i wszystkich cierpiących, są też radością i nadzieją, smutkiem i trwogą uczniów Chrystusowych" (GS, 1). Chrześcijanin powinien przejąć się losem ludzi wokół siebie, powinien uczestniczyć i być współodpowiedzialny. Jednak, żeby wspólnota ludzi wierzących mogła się przejąć rzeczywistymi radościami, nadziejami oraz problemami ludzi nam współczesnych, i zrobić to w duchu Ewangelii, to wspólnota ta powinna nasz skomplikowany świat najpierw kompetentnie opisać, następnie ocenić go z punktu widzenia teologii moralnej, a w końcu wzbudzić w sobie siłę i energię, by przejść do działania, wydobywając ukryte pokłady solidarności społecznej - zgodnie z metodą KNS: opisać - oceniać - działać.
Zapraszamy ponownie.
Podpowiedź:
Możesz usunąć tę informację włączając Plan Premium